Ponieważ blog doczekał się już całkiem pokaźnej liczby wyświetleń a większość z nich pojawiła się w ciągu ostatnich kilku tygodni, pozwolę sobie na małe przypomnienie dotychczasowej “twórczości”. Szczerze zachęcam “nowych” czytelników do sięgnięcia po wpisy historyczne. Kwestie, które uznałem za najważniejsze, pojawiły się bowiem w początkowych wpisach… czyli w czasach, w których prawie nikt tego bloga jeszcze nie czytał (a szkoda;)
Oprócz samych wpisów zachęcam do zapoznania się z komentarzami pod nimi. Można tam znaleźć bardzo wiele ciekawych opinii, rozszerzających opisywaną tematykę. Pamiętam początek swojej przygody z tematyką mieszkaniową… pod żenującymi “artykułami” wszelkiej maści pośredników/deweloperów toczyła się w komentarzach merytoryczna dyskusja, często na bardzo wysokim poziomie (jeśli tylko portal publikujący artykuł nie był zbytnio mainstrem’owy i nie zaglądali tam przypadkowi frustraci ;)
Poniżej krótki opis tematyki, poruszanej w poszczególnych wpisach – ufam, że każdy, kto jeszcze ich nie czytał, znajdzie w nich coś godnego uwagi.
W pierwszym wpisie na blogu zająłem się tematyką kosztu budowy mieszkań. Można znaleźć wiele, często niczym nieuzasadnionych opinii na temat kosztów ponoszonych przez deweloperów, więc postanowiłem sprawdzić, jak jest naprawdę. Przeanalizowałem powszechnie dostępne dane na temat inwestycji polskich spółek z GPW (z Warszawy i okolic), które pozwalają wyrobić sobie całkiem niezły pogląd na temat tego, czy w dzisiejszych czasach sprzedawane przez deweloperów mieszkania są tanie, czy jednak wręcz przeciwnie. Po szczegóły i wnioski zapraszam do wpisu:
Jaki właściwie jest koszt wybudowania mieszkania?
We wpisie:
zająłem się tematyką kredytów mieszkaniowych. Ze względu na bardzo skromną wiedzę, z którą spotkałem się u wielu osób, które zaciągnęły kredyt mieszkaniowy, bądź planowały taki krok, postanowiłem przybliżyć, w mojej ocenie najważniejsze, rzeczy związane z kredytem. Uważam, że jest to minimum wiedzy, którą powinien posiadać każdy, decydujący się na zaciągnięcie wieloletniego zobowiązania na kilkaset tysięcy złotych.
Sporo w ostatnim czasie napisano/powiedziano na temat programu “Mieszkanie dla Młodych“. Nie tylko wg mnie będzie to program, który w znaczący sposób wpłynie na rynek nieruchomości (zarówno pierwotny, jak i wtórny, z którym teoretycznie nie ma nic wspólnego). Przy okazji powrotu do tematyki MdM opisałem także kolejny rządowy pomysł – Fundusz mieszkań na wynajem. O ile MdM wygląda na projekt napisany pod deweloperów, o tyle Fundusz mieszkań na wynajem “pachnie” zwyczajnym przekrętem na kilometr. Zachęcam do zapoznania się ze szczegółami, aby zobaczyć, że takimi programami rząd w żadnym razie nie stara się pomóc przeciętnemu obywatelowi chcącemu kupić mieszkanie (o ile oczywiście ktoś jeszcze wierzy w tego rodzaju zapewnienia ;)
Ddlaczego niektórzy deweloperzy nie chcą MdM
Jak rząd (nie) pomaga mieszkaniówce
W kolejnym wpisie zająłem się tematyką inwestycji w mieszkania na wynajem. Z racji historycznie niskich stóp procentowych, można się ostatnio dowiedzieć (z kręgów HB, czy OF, co z miejsca powinno wzbudzić podejrzenia ;) że zakup mieszkania na wynajem to super inwestycja – lepsza chociażby niż lokata bankowa, czy obligacje skarbowe. O ile nie uważam, że w dzisiejszych czasach (zwłaszcza po wydarzeniach na Cyprze) lokata bankowa jest bezpiecznym rozwiązaniem, a tym bardziej nie są nimi obligacje krajów zmierzających szybką drogą do bankructwa (w tym także Polski), o tyle inwestycja w mieszkanie na wynajem wydaje się być z góry skazana na porażkę. Po szczegóły zapraszam do wpisu:
Czy opłaca się inwestować w mieszkania na wynajem?
Dalej zająłem się mitem brakujących mieszkań w Polsce. Mimo iż często możemy przeczytać, że w naszym kraju brakuje X milionów mieszkań, to jakoś nikt za bardzo nie pokazuje dowodów takiego stanu rzeczy. We wpisie:
Ilu mieszkań brakuje w Polsce? Hmm… żadnego?
przedstawiłem proste obliczenia, z których wynika, że sytuacja wygląda “nieco” inaczej. Nie dość, że w Polsce raczej nie brakuje mieszkań, to można się jeszcze pokusić o stwierdzenie, że jest ich już wręcz za dużo. Po uzasadnienie oraz szczegóły zapraszam do wpisu.
W kolejnym artykule przyglądałem się (strasznie przeze mnie nielubianej) zdolności kredytowej. Ze względu na historycznie niski poziom stóp procentowych, aktualna zdolność kredytowa jest (teoretycznie) bardzo wysoka. O tym, jakie to rodzi niebezpieczeństwa, napisałem we wpisie:
Zdolność, zdolność… ach ta zdolność!
Wszystkim, którym wydaje się, że podawana przez banki teoretyczna zdolność kredytowa jest poziomem, przy którym bez problemu będzie można spłacić kredyt, polecam zapoznać się z tym właśnie wywodem.
Jednym z najważniejszych wg mnie tematów, poruszanych na tym blogu, jest kwestia wysokości cen mieszkań oraz tego, jak ceny mogą wyglądać w przyszłości. W Polsce mamy do czynienia z typową bańką spekulacyjną na mieszkaniach, z której powietrze dopiero powoli uchodzi. Będzie to miało znaczne konsekwencje dla całej gospodarki… jednak dla osób, które decydują się na kupno mieszkań po cenach, wydających się zupełnie oderwanymi od rzeczywistości, konsekwencje mogą być wręcz dramatyczne. Polecam zapoznać się z argumentami, które w mojej ocenie przyczynią się do dużych spadków cen mieszkań w dłuższej perspektywie oraz z historią krajów, które ten proces mają już za sobą.
11 powodów, dla których ceny mieszkań spadną… i kilka powodów, dla którego nie spadną tak szybko
W kolejnym wpisie próbowałem odpowiedzieć na ciekawe pytanie, z którym się niedawno spotkałem. Skoro uważam, że ceny są (o wiele) za wysokie, to… kiedy ja kupię mieszkanie? Dla każdego kryteria decyzyjne będą inne – ja przedstawiłem te, które dla mnie wydają się być najważniejsze z finansowego oraz logistycznego punktu widzenia.
W ostatnim wpisie powróciłem do tematyki wynajmowania mieszkań, tym razem z punktu widzenia klienta. Chciałem pokazać, jaki jest koszt mieszkania na “swoim” w momencie, w którym spadają ceny (zwłaszcza w sytuacji, w której owo “swoje” jest tak naprawdę “bankowym”, czyli mieszkaniem kupionym na kredyt). Jeśli ktoś uważa, że wynajmując mieszkanie napycha się kieszeń właścicielowi, polecam zapoznanie się z artykułem:
Czy wynajmując mieszkanie napychamy kieszeń właścicielowi?
I tak właśnie wyglądają dotychczas poruszane tematy na blogu. Jeszcze raz zachęcam do czytania komentarzy oraz mam nadzieję, że żaden z czytelników bloga nie uznał czasu poświęconego na jego czytanie za czas stracony ;)
Ja mam pytanko do autora. Ostatnio jesteśmy zalewani informacjami o super sprzedaży deweloperów, wielkiej poprawie i ożywieniu na rynku. Wiem napewno, że deweloperzy raportujący wyniki na giełdzie mogą zgłaszać i uwzględaniać w wynikach tylko te mieszkania które przekazali klientowi (oddali klucze). Czy przypadkiem te super raporty ze sprzedazy nie są pochodną sprzadaży z końca 2012 (końca RNS), a teraz są przekazywane klucze do tych mieszkań i mogą je uwzglądniać w raportach?