Nasza przerwa w pisaniu trwa w najlepsze (niestety mimo tego się nie lenimy ;) za to czytelnicy nie próżnują. Dziś artykuł Mad Hatter’a (można by rzec, że już doświadczonego współautora ;) o podstawowych kwestiach, związanych ze stopami procentowymi oraz o tym, dlaczego prawie nic nie zależy od nas, Polaków, za to prawie wszystko zależy od największych graczy (zwłaszcza od FEDu). Po grudniowej podwyżce stóp procentowych w USA cały świat zaczyna dostawać lekkiej(?) zadyszki – cierpią zwłaszcza giełdy oraz waluty tzw. krajów rozwijających się, w tym także Polski (dolara powyżej 4PLN mieliśmy poprzednio w latach 2000-2002, kiedy to w Polsce panowała wysoka inflacja). Ceny surowców schodzą na 40-letnie minima, indeksy opisujące skalę transportu morskiego na świecie szorują po dnie, a ropa naftowa, której przecież jest na świecie coraz mniej, osiągnęła ceny sprzed 13 lat (a trzeba mieć na uwadze, że przez 13 lat nie było deflacji… było wręcz przeciwnie ;) W ogóle sytuacja z ropą jest bardzo pouczająca z punktu widzenia rynku mieszkaniowego – widać, że nawet surowiec, który jest powszechnie używany i powszechnie potrzebny, a którego zasoby nie są odnawialne, więc się systematycznie zmniejszają (chyba żeby rozpatrywać tylko znane złoża – wtedy będzie nieco inaczej), potrafi zejść z ceną do poziomów, których nikt się nie spodziewał (a jest to poziom ponad 1/4 niższy niż w szczycie kryzysu z roku 2008). Każda rzecz, której cena jest mocno wyspekulowana (a tak było z ropą, którą w ogromnej części handluje się poprzez kontrakty terminowe i można w tej sposób mocno wpływać na cenę), wróci w końcu na poziom uzasadniony fundamentalnie (zaliczając często po drodze wahnięcie w drugą stroną). Jeśli ktoś chciałby wierzyć, że mieszkania w Polsce zawsze będą drogie, to może się srodze zawieść (wszak ropa też miała być ciągle coraz droższa). W przypadku ropy wystarczyła wola władz USA, żeby “dokopać” Rosji i nagle “niemożliwe stało się możliwe” – w przypadku (wyspekulowanych) cen mieszkań takich zagrożeń jest dużo więcej. Może to być wola polityczna (tanie mieszkania na wynajem lub po prostu chęć któregoś rządu do zapewnienia godziwych warunków mieszkaniowych większej liczbie obywateli), może to być też wola, albo konieczność ekonomiczna (wysokie stopy procentowe, czy bankructwo a la Grecja). W końcu słynna (a zarazem bardzo prosta) zasada w ekonomii zawsze jest w modzie: “What goes up must go down”. Spojrzenie na ogólną sytuację na świecie daje wniosek, że zbliża się kryzys. Ba… ten kryzys właściwie już trwa (masakra na surowcach, masakra na chińskiej giełdzie, rozkręcająca się masakra na pozostałych giełdach, postępująca masakra na “śmieciowych” walutach). Pamiętajmy, że to poprzedni kryzys z 2008 roku zatrzymał wzrost cen mieszkań w Polsce i skierował ceny na “południe”. Kolejny kryzys ma szanse sprowadzić je na realistyczne poziomy, poprzedzone pewnie wcześniejszym zejściem na chwilę poniżej tych poziomów. W tym wszystkim ważną rolę odegrają stopy procentowe – amerykańskie stopy zadecydują, kiedy kryzys rozwinie się na poważnie i kiedy się skończy, a Polskie zadecydują, czy na kryzys ogólno-ekonomiczny nałoży się dodatkowo znaczący wzrost rat kredytów. Także zaczynają się bardzo ciekawe czasy – kto do tej pory się nudził na rynku mieszkaniowym (a można było się nudzić przez ostatnie 6 lat), ten wreszcie doczeka się czegoś ciekawszego. Zobaczymy, jak się wszystko rozwinie, ale zanim się rozwinie warto sobie przypomnieć podstawowe informacje związane ze stopami procentowymi, które nawet w niespokojnych czasach odgrywają bardzo ważną rolę na rynku mieszkaniowym (a w czasach spokojnych odgrywają rolę absolutnie pierwszoplanową).
Mad Hatter pisze tak:
Stopy procentowe
Po tym jak amerykański Bank Rezerwy Federalnej podniósł swoje stopy procentowe o 25 punktów bazowych (czyli 0.25 punktu procentowego), pojawiło się sporo opinii, że wpłynie to na podniesienie stóp procentowych w Polsce. W związku z tym pomyślałem, że poruszę temat tychże na łamach portalu; jakby na to nie patrzeć, wysokość stóp procentowych jest jednym z ważniejszych czynników definiujących koszt kredytu który wielu ludzi zaciąga celem zakupu lokum mieszkalnego. A temat nie jest tak prosty, jak często się wydaje…
Stopy banku centralnego
Zacznijmy od określenia co rozumiemy przez określenie “stopy procentowe”. Niemal zawsze używamy tego pojęcia mówiąc o stopach procentowych ustalanych przez banki centralne. Większość banków centralnych ustala więcej niż jedną stopę procentową, ale są one ze sobą ściśle powiązane – dlatego najczęściej spotykamy się z wiadomością, że dany bank podniósł czy obniżył stopy procentowe o ileś punktów procentowych; oznacza to że każda ze stóp procentowych określanych przez bank została podniesiona lub obniżona o tyle samo.
Tutaj posłużmy się przykładem dla zilustrowania tego zagadnienia. Narodowy Bank Polski, czyli bank centralny, który interesuje zdecydowaną większość z nas, określa cztery podstawowe stopy procentowe. Są to:
- stopa referencyjna
- stopa depozytowa
- stopa lombardowa
- stopa redyskontowaNajważniejszą z nich jest stopa referencyjna, która obecnie wynosi 1.5%; stopa lombardowa to 2.5%; depozytowa to 0.5%; redyskontowa zaś 1.75%. Ostatnia dokonana zmiana, z 5 marca 2015, polegała na obniżeniu stóp procentowych o 50 punktów bazowych, czyli pół punktu procentowego. Oznacza to, że każda z tych stóp została obniżona o tyle samo – 0.5 p.p. Przed obniżką wynosiły one odpowiednio: referencyjna 2%, lombardowa 3%, depozytowa 1% i redyskontowa 2.25%.
Krótko o każdej z tych stóp procentowych:
- stopa referencyjna – określa oprocentowanie krótkoterminowych bonów skarbowych emitowanych przez NBP w celu zachowania płynności na rynku.
- stopa depozytowa – określa oprocentowanie depozytów jednodniowych składanych przez banki komercyjne w banku centralnym.
- stopa lombardowa – określa cenę po jakiej bank centralny może udzielić bankom komercyjnym pożyczki pod zastaw papierów wartościowych.
- stopa redyskontowa – służy do obliczania ceny po jakiej bank centralny może przyjąć do redyskonta weksle od banków komercyjnych.
Wpływ stóp procentowych na Twoje finanse
Jak widać w opisie stóp procentowych, mają one wpływ na rozliczenia banku centralnego z bankami komercyjnymi. Dlaczego więc każda zmiana tych stóp przekłada się też na koszty kredytu przeciętnego Kowalskiego? Wyjaśnienie jest następujące: bank centralny jest niekiedy określany mianem pożyczkodawcy ostatniej szansy. Można myśleć o nim jak o uziemieniu w elektryce – może przyjąć dowolnie dużo depozytów i udzielić dowolnie wielu kredytów, i niezależnie od tego, jakie będą proporcje tych dwóch, jego potencjał pozostanie bez zmian – i potencjał ten określony jest właśnie przez stopy procentowe. Współcześnie można też myśleć o banku centralnym jako o lokacie ostatniej szansy; bank mający nadwyżkę gotówki zawsze może złożyć ją w banku centralnym lub kupić bony skarbowe przezeń emitowane.
Wyobraźmy sobie więc, że bank A ma wolne 100 milionów złotych. Może za nie kupić bony skarbowe i zarobić 1.5%. Ale na rynku jest też bank B, który akurat potrzebuje 100 milionów złotych. Mógłby oddać trochę akcji pod zastaw w banku centralnym i pożyczyć pieniądze na 3% (stopa lombardowa). Ale banki A i B mogą się też dogadać że A pożyczy B te 100 milionów na, dajmy na to, 1.7%; w ten sposób bank A zarobi więcej, a bank B zapłaci mniej.
Ale jeśli bank centralny podniesie stopy o 1 p.p., to umowa między bankami A i B na 1.7% stanie się dość słabym wyborem dla banku A, który mógłby teraz zarobić na bonach skarbowych 2.5%. I jeśli będzie pożyczał innemu bankowi komercyjnemu pieniądze, to prędzej na 2.7%, żeby zarobić na tym więcej niż na (bezpiecznych) bonach skarbowych.
Co z tego wszystkiego wynika? Otóż to, że koszt kredytu dla zwykłego obywatela Polski który przychodzi do banku, składa się z dwóch składników: marży banku (który chce na tym interesie co nieco zarobić) oraz kosztu kapitału, czyli ceny, jaką bank zapłaciłby za pożyczane klientowi pieniądze na rynku międzybankowym. Koszt ten zaś, jak opisałem powyżej, ściśle zależy od stopy ustalonej przez bank centralny.
No dobrze, ale dlaczego amerykańskie stopy mają coś wspólnego z naszymi?
Bardzo się cieszę, że zadaliście to pytanie ;) Zacznijmy od zauważenia drugiej strony stóp procentowych. Poza tym, że wpływają one na koszt kredytu, wpływają też na odsetki od depozytów. Najprościej rzecz ujmując – skoro bank komercyjny może dostać 0.5% za trzymanie zwykłego depozytu w banku centralnym, to jest w stanie zaoferować klientowi indywidualnemu na przykład 0.3% na depozycie, a następnie pieniądze złożone przez klienta natychmiast przekazać do banku centralnego i zainkasować różnicę, zarabiając 0.2% w skali roku. Jeśli jednak stopa depozytowa wyniosłaby 5%, bank mógłby zaoferować klientowi 4% i zarobić na całej operacji 1% w skali roku. A więc oprocentowanie depozytów i lokat będzie zależało w prosty sposób od stopy banku centralnego.
Postawmy się teraz w sytuacji kogoś, kto zarządza funduszem inwestycyjnym i ma właśnie wolny miliard dolarów należący do jego klientów. I ma do wyboru włożyć ten miliard na lokatę bankową w USA albo w Polsce; wiedząc jaka jest sytuacja gospodarcza tu i tu, może założyć, że w USA jego pieniądze są bezpieczniejsze niż w Polsce, więc jeśli tu i tu zaoferuje się mu 1% w skali roku, to oczywiście wybierze USA. Jeśli Polska chce mieć jakąkolwiek szansę na to, że ktokolwiek zainwestuje np. na naszej giełdzie, musi zaoferować oprocentowanie wyższe niż USA. Jeśli Amerykanie obniżają swoje, my możemy obniżyć swoje; ale jeśli oni je podnoszą, to i my musimy podnieść nasze. Inaczej zagraniczni właściciele pieniędzy przechowywanych w polskich bankach (albo przynajmniej bankach na terenie Polski) zabiorą stąd swoją gotówkę i przeniosą ją do USA, gdzie będzie bezpieczniejsza i tak samo oprocentowana, co stanowi odpowiednik runu na banki, tylko że zrealizowanego przez dużych graczy.
Tak więc RPP nie ma w praktyce wyboru – jeśli stopy w USA (UE, Japonii, Szwajcarii…) będą takie same czy wyższe niż u nas, źródełko finansowania wyschnie do cna (bo nic nie przeszkadza żeby swoje pieniądze zabrali z Polski nawet bogaci Polacy). Musimy się dostosować do wielkich tego świata, a na tym świecie nie ma jeszcze nikogo równie wielkiego jak FED.
Stopy rynkowe, czyli WIBOR i jego przyjaciele
My tu sobie gadu-gadu o tym, co ustalają banki centralne, ale przecież pożyczki można było zaciągać zanim powstały banki centralne i skądś trzeba było wiedzieć, ile procent za nie wymagać (banki centralne to wynalazek stosunkowo nowy). Stąd wynika, że stopy procentowe ustalane przez banki centralne nie są jednak jedynymi stopami procentowymi, z którymi mamy do czynienia; dużo bardziej bezpośrednio dotykają nas tzw. stopy rynkowe, czyli koszt kapitału ustalany przez banki między sobą w wyniku działania (mniej lub bardziej wolnego) rynku. Mianem rynkowej stopy procentowej określa się koszt kapitału na rynku; stopą rynkową, która ma największy wpływ na koszty kredytu hipotecznego w Polsce jest WIBOR 3M, czyli koszt pożyczenia kapitału przez bank na okres trzech miesięcy.
WIBOR to Warsaw InterBank Offering Rate, czyli Warszawska Stopa Oferty Międzybankowej. Jest to stawka ustalana przez 13 największych banków w ten sposób, że każdy z nich zgłasza po jakiej stawce może udzielić innemu bankowi depozytu (stąd offer); z wpływających w ten sposób ofert odrzucane są cztery (dwie najwyższe i dwie najniższe), a następnie wyciągana jest średnia. WIBOR ma wbudowany pewien mechanizm samoregulacji – bank zgłaszający swoją stawkę ma obowiązek przez piętnaście minut od ogłoszenia WIBORu rzeczywiście udzielać depozytów po stawce nie gorszej niż zadeklarowana.
Poza WIBORem (ustalanym osobno dla 9 różnych terminów, od overnight do jednego roku) jest też analogiczna stawka WIBID (od bid), która określa po jakiej stawce banki są skłonne przyjąć depozyt od innych banków; kto chce, może o nich dokładniej poczytać, ale ja nie będę się tutaj nadmiernie rozpisywał.
Z opisanego wyżej mechanizmu wynika jednak kilka ciekawych spostrzeżeń, które warto omówić.
Po pierwsze, bank w Polsce nie może stracić na kredycie hipotecznym. Ponieważ odsetki płacone przez klienta to koszt kapitału plus marża, to nawet jeśli bank nie dysponowałby ani groszem, może pożyczyć pieniądze na rynku i spłacać je z rat od klientów, a dla siebie zachowywać marżę, i wciąż wyjdzie na plus. Oczywiście, nie uwzględnia to kosztów ponoszonych przez banki, ale te są pokrywane chociażby przez prowizje przy udzielaniu kredytów… Gdyby banki udzielały kredytów z oprocentowaniem stałym, musiałyby dbać o to, czy stopy procentowe nie zmienią się gwałtownie w przyszłości, bo to mogłoby sprawić, że ich zyski spadną (jeśli klient będzie płacił mniej niż wyniosą koszty pieniądza, udzielony kredyt może nawet zacząć przynosić straty). Tymczasem sytuacja jest taka, że w razie czego problemy weźmie na siebie klient (w podwyższonym oprocentowaniu), a w razie gdyby zbankrutował, to i tak bank może mu zabrać wszystko (bo przecież nie tylko mieszkanie), żeby wyjść na swoje.
Po drugie, stop procentowe ustalane przez banki centralnego są w zasadzie zbędne. Co więcej, można nawet sugerować, że są szkodliwe. Gdyby nie było centralnego autorytetu, który je ustala, wciąż pozostałyby rynkowe sposoby ustalania stopy procentowej (odkąd wynaleźliśmy giełdę, jesteśmy w stanie z łatwością je ustalić, a w dobie Internetu każdy może je sprawdzić w ciągu kilku sekund); co więcej, nie byłyby one zaburzane przez interwencje banku centralnego, które mogą sprawić, że problemy pozostaną dłużej niezauważone lub będą ignorowane.
Po trzecie, prawo w Polsce sprzyja wszystkim, tylko nie obywatelowi. Oczywiście, sami jesteśmy sobie winni, bo to nasi przedstawiciele to prawo uchwalają. Warto jednak zauważyć że tym, czego najbardziej nam brakuje na tym polu, jest edukacja. Zapytajcie swoich znajomych, którzy mają kredyty, czy zdają sobie sprawę z tego, co się stanie z ich ratą jeśli w USA zostaną podniesione stopy procentowe; a celem uzyskania jeszcze ciekawszych odpowiedzi, kto zapłaci, jeśli ich bank będzie musiał wziąć droższy kredyt. O tym, że wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, że bank może im odebrać nie tylko mieszkanie, jeśli przestaną spłacać kredyt, napisano już sporo, ale jest wciąż jeszcze mnóstwo sposobów na które bank zabezpiecza się przed stratami kosztem klienta. Edukujcie swoją rodzinę i przyjaciół! Jeśli będzie mniej chętnych na takie kredyty, może coś wreszcie będzie musiało ulec zmianie?
Tyle Mad Hatter – na koniec jeszcze uwaga, że edukować zdecydowanie się warto. Podczas naszych rozmów z ludźmi przymierzającymi się do kupna mieszkania oraz z tymi, którzy już “posiadają kredyt”, spotkaliśmy przeróżne wypowiedzi, które na trwale zapisały się w naszej pamięci. Jedną z nich było stwierdzenie, które brzmiało mniej więcej tak: “Jak kupię teraz mieszkanie na kredyt, to nie będzie różnicy, jeśli to samo mieszkanie za rok czy dwa kupię na kredyt taniej – nic nie stracę, bo przecież i tak nie mam tych pieniędzy i tak” – nawet nie wiedzieliśmy, jak na to odpowiedzieć ;) A już nasz absolutny mistrz na proste pytanie, brzmiące: “Wiesz, jakie były stopy procentowe w 2008 roku?” odpowiedział jeszcze prościej: “E?” :)
9
Dodaj komentarz
Musisz być Zalogowany aby wysłać komentarz
Musisz być Zalogowany aby wysłać komentarz
Chyba nie rozumiesz na czym polega kreacja pieniądza. Jeden bank może pożyczyć tylko tyle, ile ma depozytów (a nawet mniej, bo minus rezerwa cząstkowa) i nic sobie nie “wykreuje”. Kreacja następuje tylko wówczas, jeśli te pieniądze wypłacone jako kredyt znów wrócą jako depozyt, co nie zmienia faktu, że nadal suma kredytów będzie mogła wynosić maksymalnie suma depozytów minus rezerwa cząstkowa…
Powtórzę – bank może dać kredytów tyle, ile ma depozytów, a nie 100/rezerwa. Kreacja polega na czymś innym, o czym już pisałem (przeczytaj mój komentarz i odnieś się merytorycznie, a nie powielasz jakieś internetowe mity o złych bankach wypłukujących pieniądz z powietrza).. Argumenty ad personam (“nie ośmieszaj się”) nie powodują, że nadal tkwisz w głupocie.
Swoją drogą gdyby było tak, jak pisze @Maciej Sondej, to by dopiero był absurd. 1000zł depozytu daje 28 500zł kredytu (1000/3,5%) a te 28 500 kredytu wpłacone na depozyt daje 814 000zł kolejnego kredytu. Ale te 814 tysięcy też jest wpłacane do banku, daje to dalej 23 miliony kolejnego kredytu. I tak dalej. Generalnie niebezpieczeństwo brania poważnie tego, co pisze Maciej powoduje, że dojdziemy do wniosku, że całą akcję kredytową w Polsce umożliwia te 1000zł (realne, nie pochodzące z kredytu) Macieja wpłacone w banku spółdzielczym w Koziej Wólce ;)
“Otoz rezerwa czastkowa dziala w ten wlasnie sposob ze teroetycznie z 1000 ozna wygenerowac 23 miliony.” – ale dlaczego tylko 23 miliony? Przecież tylko z litości do ciebie zatrzymałem się na tym etapie – te 23 miliony wypłacone w kredycie i wpłacone na depozyt dają kolejne 657 milionów kredytu, a te z kolei 18 miliardów. I tak dalej (słowo klucz). Dalszych twoich bredni nie ma co analizować…
Kreować można, ale słusznie zauważył Maciek, że:
bank musi komus ten kredyt wcisnac i ten kredyt musi byc splacany
Wracajac do autora bloga srednia cena metra mieszkania za 1m2 w Polsce w 2004 3.4k PLN ten sam metr w 2007 kosztuje 7.5k PLN. Wedlug pana Lecha Polacy dorobili sie w 3lata takich pieniedzy ze pozatym co wydali na potrzeby biezace to wplacili tyle depozytow do Bankow ze te setki miliardow ktore poszly do deweloperow w tym czasie to pieniadze depozytariuszy w bankach na zarejestrowanych w RP.
Odpowiem przedmowcy jego wlasnymi slowami ..”Dalszych twoich bredni nie ma co analizować…”
Masz niebywały talent pisania nie na temat… eot z tobą, kto mądry, to się czegoś dowie z tej dyskusji, a kto nie, będzie nadal wierzył, że bank z 1000zł może dać miliardy kredytu…
Zwała w latach 2007-2009 wynikła z tego, że ludzie przestali spłacać, a zabezpieczenia (hipoteki) stały się mniej warte niż długi do spłaty. Nie było w tym nic z tego, że rzekomo bank mając 1000zł mógł pożyczyć milion. I powtórzę, aby nie zostawiać głupstw na koniec – bank pożyczając milion musi ten milion mieć w depozytach, albo pożyczony od innych banków.
Nie dyskutujemy o tym ile może pożyczyć cały system bankowy (bo tutaj rzeczywiście może dochodzić do tzw. kreacji – pisałem o tym, zachęcam do lektury ze zrozumieniem), tylko ile może pożyczyć konkretny bank (a może pożyczyć tylko tyle, ile ma depozytów pomniejszonych o rezerwę, kapitałów własnych, albo ile sam pożyczy). Tyle i tylko tyle chciałem przekazać, proszę nie rozwijać dyskusji w jakieś ślepe uliczki.
“Istnienie rezerwy cząstkowej ogranicza zatem ilość wykreowanego pieniądza (bo depozyt 100-złotowy nie daje 100zł kredytu, który może być dalej złożony jako kolejny depozyt, tylko jest ograniczany do 96,5zł udzielonego kredytu), a nie – że jej istnienie umożliwia kreację (jest dokładnie odwrotnie).”
No more comment..
chłopcy, a może link do jakichś źródłowych dokumentów zamiast inwektyw ? Nie lepiej przedstawić źródło na którym się opieracie i temat rozwiązać wiedzą a nie pokazywaniem kto ma większego w wyzwiskach ? :D
Zaraz okaża się że nikt z Was nie ma racji, bo jest jakaś hybryda :D
Nie wiem czy czytałeś, ale podrzucam:
http://www.bankofengland.co.uk/publications/Documents/quarterlybulletin/2014/qb14q1prereleasemoneycreation.pdf
Ja tak tylko zapytam czy Leszek i Maciek przeczytali:
http://wdomachzbetonu.pl/w-swiecie-z-betonu/
Link wspiera argument typu “z 100 zł można udzielić kredytu na 96.5 zł” (przy stopie 3.5%). Całkowita wpłata tego kredytu jako depozyt, pozwoli udzielić drugiego kredytu na około 93.12 zł. I tak dalej. Ciąg jest malejący, co oznacza, że maksymalny możliwy do udzielenia kredyt jest skończony (przy stałej stopie).
@Maciek “„z 100 zł można udzielić kredytu na 96.5 zł” czyli w tym moemencie ile mamy pieniedzy? Odpowiedz 196,5PLn jesli sprzedawca „assetu” te 96,5 wplaci do tego samego banku to bank moze na podstawie tych kolejnych 96,5 zlotego udzielic kolejnych 93.12(itd ciag arytmetyczny)”
Brawo, w końcu zajarzyłeś, że warunkiem tego, aby z tych 96,5 był udzielony kredyt jest to, aby bank dostał je jako depozyt. Ergo: suma kredytów musi mieć pokrycie w depozytach. Jest to bardzo dalekie od rozumowania “bank dostając 1000zł może dać 28 000zł kredytu”.
@Maciek “No more comment..” – to najlepsze, co możesz zrobić, skoroś odporny na naukę…
@xellos540 – dokładnie to pisałem. Zwracam uwagę, że jest tam również poparcie tezy, że kredyt musi mieć oparcie w depozycie danego banku.
[…]
Punkt 2 jest niemożliwy (“że bank sobie założy i wykreuje”) bo wpierw musiały by być spełnione dwa warunki – ten kredyt musiałby być w całości wpłacony do systemu bankowego, i tak po kolei z każdym “podkredytem”, po drugie: do tego konkretnego banku (bo jak do innego, to już inny bank będzie miał depozyt). W skrócie: jak ktos pisze farmazony, że bank mając 1000 może dać ho-ho tysięcy kredytu, to znaczy że jego znajomość “kreacji pieniądza” zatrzymała się na etapie przeczytania kilku zdań, ale bez zrozumienia.
Panowie, sukces! W mojej mieścinie, w końcu, nadeszła “stabilizacja”. Jak do tej pory ceny utrzymywały się powyżej limitów (nawet o 1000zł.), tak teraz powstaje inwestycja, w której od początku sprzedaży 85% mieszkań łapie się na MDM. Jak to zobaczyłem to byłem w szoku, bo wcześniej na takie ceny można było liczyć tylko przy wyprzedażach ostatnich lokali. Pozostaje teraz obserwować, czy ta jaskółka spowoduje wiosnę… A raczej wojnę cenową między lokalnymi budowlańcami :-)
Z ciekawości skontaktowałem się z biurem sprzedaży i kolejny szok. Ceny miejsc postojowych w garażu podziemnym są 2-3 razy niższe niż u konkurencji. Zabawnie teraz wyglądają oferty mieszkań z rynku wtórnego. Żeby podjąć jakąkolwiek walkę cenową rynek wtórny musi teraz zejść z cenami o jakieś 1000 zł na metrze, a pierwotny o około 500 zł. Lecę po popcorn bo zapowiada się ciekawy okres na rynku nieruchomości w tej mojej mieścinie :-)
Podzielisz się z nami informacją co to za miasto?
Bo ten 1000 PLN taniej, to sporo, lub napisz że spadek o 1000 PL to np. 25% od ceny bazowej. Były po 5 tys z metra teraz są po 4 tys.
Miasto to Mińsk Mazowiecki.
Niestety jak na razie konkurencja nie podejmuje rzuconej rękawicy. Pojawiła się oferta sprzedaży w kolejnej inwestycji i na dopłatę w ramach MDM łapie się niecałe 7% mieszkań. Pozostałe przekraczają limit nawet o 450zł. O cenach garaży nawet nie wspominam bo są 2-3 razy wyższe, a i za ogródek trzeba dopłacić (spotkaliście się kiedyś z takim czymś?). Lokalizacja to tak jakby ktoś wybudował blok na Pradze, między starymi kamienicami. Jednym słowem starzy ludzie, dresy i patologia.
Widzę, że pojawiła się dyskusja o rezerwie cząstkowej.
Zadam proste pytanie – gdy podpisujemy umowę na kredyt hipoteczny, to umowa trafia do sejfu i tam sobie czeka? Czy może ktoś oblicza jej wartość i dodaje do pasywów lub aktywów banku? Jakie są tego zdarzenia konsekwencje?
pozdrofka
Generalnie chyba można wysnuć następujący wniosek?
Jeżeli bank dopisuje (gdziekolwiek) podpisaną umowę (np. do aktywów ;-)). To zgodnie z zasadami bilansowania tyle samo musi gdzieś odjąć (chyba że umowę odejmuje od swoich aktywów co niezbyt sobie wyobrażam). Wniosek może być jeden – choćby nie wiem jak mieszał w swoich aktywach i pasywach nie potrzebuje praktycznie nic by pożyczyć chętnemu kredytobiorcy? Przecież w całej matematyce zjawiska pojawiła się nowa wartość (umowa) i z banku zniknęła pewna wartość, którą z uśmiechem wyniósł sobie klient.
Dobrze myślę?
Sam fakt, że pojawiają się wątpliwości przy takim powszechnym zjawisku jak umowa kredytowa z bankiem jest niepokojący.
Pozdrófka
Widząc co się dzieje we Włoszech i Niemczech zaczynam się obawiać o własne środki w banku. Myślę o ulokowaniu pieniędzy w CHF i trzymanie ich tak długo, aż sytuacja w sektorze bankowym się uspokoi, podobnie jak w tym artykule: independenttrader.pl/jak-przetrwac-krach.html . Co Wy o tym sądzicie? Będę wdzięczny za każdą odpowiedź.
Mam wrażenie, że dyskusja nam się trochę uspokoiła od jakiegoś czasu. W mediach powszechna stabilizacja nuda nuda nuda. Dodatkowo dyskusja o aktualnościach umarła odkąd wszystko jest wklejane do sekcji aktualności.
Moja propozycja jest taka, żeby wklejać ciekawe liniki pod artykułami będzie ciekawiej (według mnie sporo osób ma RSS na komentarze i artykuły a nie wpisy na forum, więc o nich nie wie).
A dzisiaj takie coś wyczytałem :
http://biznes.onet.pl/wiadomosci/nieruchomosci/ceny-mieszkan-w-tym-roku-moga-spadac/ks090r
Jak to ceny mogą spadać? No nie możliwie :)
Może ty się nie spodziewasz, ale oni już tak -http://biznes.pl/magazyny/nieruchomosci/czy-czeka-nas-krach-na-rynku-mieszkaniowym/j4z3xg. Co do MdM to szybko sie skończył, bo środki wykoszystuje w 60% rynek wtórny w miejscowościach z całej Polski (nie tylko z najbardziej przeszacowanych rynków).
Ps
Mówisz, że najlepiej jest kupować kiedy leje się krew – masz racje ale póki co w mieszkaniówce mamy małą hosse i już niedługo kolejna faza cyklu (będzie się lała krew :)) a deficyt ma być zasypany już za 2 lata;)
Złożyłem wniosek o kredyt niby teraz tyle wiary składa wnioski że jak wcześniej na decyzję czekało sie max 2 dni to teraz trzeba czekać tydzień. Podobno środków na MDM w kwietniu już nie będzie, mam nadzieję że dla mnie wystarczy :)
Wśród moich znajomych też zrobił się dziwny ruch. Zaczęło się już pod koniec tamtego roku. Tak na to wszystko patrzę i się zastanawiam, czy dobrze robią. Czy nie kupują w najgorszym możliwym momencie. O ile mogę zrozumieć ludzi, którzy zakładają rodzinę i z tego powodu decydują się na mieszkanie to już dziwią mnie przypadki, gdzie człowiek posiadający duże mieszkanie myśli o zamianie go na dom. A myśli o tym tylko i wyłącznie dlatego, że “fajnie jest mieć dom, a i załapię się na dopłatę w MDM”.
Wygląda na to, że już za 1,5 roku przybędzie 3000 tanich mieszkań na wynajem: http://forsal.pl/gospodarka/artykuly/926769,bgk-pomoze-wybudowac-3-tys-tanich-mieszkan-pierwsze-lokale-w-2017-roku.html
P.S. Orientuje się ktoś jak wygląda sytuacja z Funduszem Mieszkań Na Wynajem? Działa już ponad rok, a jakoś dziwnie cicho o nim.
Możesz sobie sam sprawdzić – https://funduszmieszkan.pl/
Z tego co widać większość mieszkań stoi pusta, ale nic dziwnego skoro takie ceny. Miało byc tanio i konkurencyjnie a wyszło jak zawsze. Myślę, że fundusz nie zdąży utopić całych 5 mld w puste kwadraty zanim go zamkną.
A to będzie miało wpływ na kredyty gotówkowe?? znalazłam dobrą ofertę na https://gotowkowe.net/ i nie wiem co o tym myśleć
Dobra szansa na pożyczkę
Mam pożyczkę 48 godzin przed chwilą tutaj,
pożyczka internetowa jest dobra, gdy starasz się o pożyczkę od dobrej firmy / osoby,
dobra firma / osoba, która kocha klientów,
dobra firma / osoba, która pomaga kredytobiorcom,
Jeśli chcesz uzyskać pożyczkę od dobrej firmy / osoby, skontaktuj się z tym e-mailem: jackballard396@gmail.com
Dostałem od niego pożyczkę i jestem bardzo szczęśliwy.
kontakt Jeśli potrzebujesz pomocy finansowej: jackballard396@gmail.com
pozdrowienia
viagra canada
WALCOME
generic viagra india pharmacy
WALCOME
cost of viagra
WALCOME
sildenafil
WALCOME
cialis generic
WALCOME
generic cialis
WALCOME
sildenafil citrate
WALCOME
viagra online
WALCOME
buy viagra
WALCOME
generic viagra
WALCOME
viagra
WALCOME
chloroquine
coronavirus strain – buy chloroquine 250mg – chloroquine 250mg
levitra 20mg
levitra online us pharmacy no prescription – levitra 10mg cost you cannot edit your posts in this forum – cheap levitra no prescription
viagra for sale
does viagra work the first time submit.php – viagra price walgreens settings – viagra in canada
viagra for sale
kamagra – viagra 10mg forum rules – cheap viagra sale online india
hemp oil vs cbd oil
cbd eczema – buy cbd oil – best cbd pills
fda cbd hearing
cbd thc content – can cbd oil cause anxiety – cannabidiol reviews
cialis over the counter at walmart
cialis soft tablets – cialis business case – canadian pharmacy cialis professional new posts
cialis in walmart
cialis 20 mg street value who is online – cialis 20mg view unanswered posts – cialis buy uk new posts
cialis online
cialis 20 mg 4 tablet interests – risk of cialis – onset and duration of action viagra cialis levitra
buy cialis generic tadalafil
cialis 5mg daily joined – cialis information uk – cialis costa rica visitor messages
tadalafil generic best prices
viagra cialis ou levitra – cialis in saudi arabia – cialis pictures
viagra military
WALCOME
how long does medicine take to kick in
WALCOME