Dziś kolejny wpis naszego stałego czytelnika (oraz kilkukrotnego autora :) Tym razem to “tłumaczenie” tekstu, który ukazał się w New York Times… 33 lata temu. Można by zadać pytanie, co to ma wspólnego z polskim rynkiem mieszkaniowym… ale wspólnego ma bardzo dużo. Polska nie jest jakimś odosobnionym przypadkiem w historii i wszystko, co przerabiamy u nas, gdzieś już się wydarzyło. I to wielokrotnie, w wielu miejscach. Dlatego warto poznać historię, żeby zobaczyć, co będzie dalej w Polsce i zobaczyć, że każda bańka mieszkaniowa wydawała się ówczesnym “uczestnikom” wyjątkowa i miała nigdy się nie skończyć (sky is the limit!). A kończyła się zawsze tak samo.
Beny pisze tak:
Artykuł nie jest tłumaczony dosłownie słowo w słowo, gdyż w mojej opinii, po pierwsze, nie wszystko da się wiernie przetłumaczyć, dwa, niektóre zwroty mogą być niezrozumiałe dla polskiego czytelnika. Dlatego pozwoliłem sobie troszkę popuścić wodzy swojej twórczości i przełożyć go na nasze swojskie realia. Nie mniej jednak sens i wartość merytoryczna a także końcowy morał został zachowany. Na dole jest oryginalny link, jeśli ktoś chciałby sobie sprawdzić źródło lub przetłumaczyć samemu.
Dzień w którym pękła bańska w Los Angeles.
Mój kumpel Jerry P. kupił właśnie kondominium w Century City w Beverly Hills, za 60 procent tego, za ile ktoś je kupił w 1980 roku. Przemieszczając się w dół ulicy od miejsca gdzie mieszkam, na wzgórzach Hollywood, widać cztery domy, które są na rynku od 1981. Cena oferowana jest o jedną trzecią mniejsza od tego, co było proponowane jeszcze trzy lata temu. Idąc w górę i w dół Sunset Boulevard w Zachodnim Hollywood, apartamenty i domy, które zostały przemienione na condo, nie sprzedają się wcale. Należą one teraz do banków po tym, jak właściciele ogłosili bankructwo – stoją puste, ogrodzone.
Nowojorczycy nie wierzą, że mogą wyciągać lekcje z tego, co stało się w Kalifornii, ale do diaska mogliby chociaż spróbować zrozumieć co tam się wydarzyło.W południowej Kaliforni bum na rynku nieruchomości zaczął się około 1974 roku. To nie był jakiś tam sobie bum. To był superbum, gdzie cena ruiny w Santa Monica poszybowała z 40.000$ w 1974 do 400.000$ w 1980. Dwuczęściowy dom w stylu kolonialnym podskoczył z 200 000$ do 800 000$ a później do ponad miliona dolców. Jednopokojowe condo w Hollywood zostało wybudowane a następnie sprzedane za 100 000 – cena, za jaką pięć lat wcześniej można było kupić dom w Beverly Hills. Codziennie ludzie patrzyli na cenny i mówili, że to nie może trwać tak dalej. Ale trwało przez następne pięć lat. Gdy w trakcie trwania tego szaleństwa klasa średnia została wyrzucona poza rynek, brokerzy mówili, że przecież bogaci zawsze będą mieli siano, żeby kupić. Gdy nawet dla bogatych z ich pieniędzmi niektóre dzielnice stały się niedostępne, brokerzy paplali, że przecież muzycy i ludzie z branży filmowej kupią wszystko. Cóż… okazało się, że nawet dla nich ceny są zbyt wysokie. Był rok 1979, a agenci nieruchomości śpiewali dalej swoja śpiewkę. Tym razem mieli to być obcokrajowcy (u nas to chyba mityczni Ukraińcy z ich niemniej mityczna mamoną – tłumacz). W przeciwieństwie do Paryża czy Teheranu, nieruchomości na Holmby Hills miały być złotym interesem.
Każdy, dosłownie każdy, chciał się włączyć do gry. Kupić tanio, przeczekać (czasami zalegając z ratami) i drogo sprzedać i być bogatym. Spełnić marzenia. Po prostu zrobić interes życia. Ceny mieszkań miały sięgnąć nieba. Boże, jakiego nieba, co ja mówię… one już przebiły stratosferę i ruszyły w kierunku kosmosu. Najwidoczniej jednak silnik był wadliwy lub inżynier kiepski, bo rakieta, która miała dosięgać kosmosu, zatrzymała się tak samo jak ceny. I mimo logiki, że teraz obiekt może obrać jedyny rozsady kierunek, przeciwny do zamierzonego, agenci dalej powtarzali jak mantrę, że nie ma możliwości spadku, gdyż każdy chce żyć w L.A. (w Polsce to pewnie Warszawa – tłumacz), bo to jedyne takie miejsce na ziemi, gdzie można zarobić szybkie pieniądze, poderwać zawsze chętne dziewczyny i rozkoszować się słońcem na plaży. Po prostu Raj.
W końcu fanfary przestały grać, coraz mniej chętnych dołączało do gry, czy to ze względu na brak środków finansowych, czy też wskutek otrzeźwienia, bum w południowej Kalifornii dobiegał końca. Oferty zostawały na rynku przez trzy miesiące, pół roku, rok, dwa lata. Nic się nie sprzedawało. Ceny wciąż były wysokie, ale chętnych brak. Zniknęli. I nie pomogły magiczne zaklęcia, znajdowanie coraz to nowszych powodów, dlaczego musiałbyś akurat posiadać coś na własność w L.A.
Cztery lata później ci sami brokerzy mówili swoim klientom (którzy chcieli przestać być szczęśliwymi posiadaczami „swojego”), że muszą się liczyć z tym, że finalizacja oferty może zająć ponad dwa lata.
Jest grudzień 1984 roku, pojechałem w odwiedziny do rodziny w Nowym Jorku. Chodzę ulicami wielkiego jabłka i słyszę rozmowy kupujących z agnatami nieruchomości, że kupią dla dzieci dwupokojowy apartament raptem za 150 000$, wezmą druga prace, nadgodziny, a za rok ten sam apartament będzie warty już 250 000$. Broker pieprzy trzy po trzy to samo co kiedyś słyszałem w L.A. – że oczywiście wielu amerykanów nie stać na kupno nieruchomości w NY, ale zawsze będą jacyś bogaci bądź obcokrajowcy, że Nowy Jork jest unikalny, jest ekscytującym miejscem do życia i że dwa pokoje na West Side powinny kosztować pół miliona dolców.
Nie wierzcie im, szumowinom bez honoru, ludziom żerującym na ludzkiej naiwności i krzywdzie. Pamiętajcie, że drzewa nie rosną do nieba, a to, co się dzieje teraz w NY, podzieli los tego, co widźcie obecnie w L.A. Prawdą jest, że mieszkania w NY były przez lata niedoszacowane, prawdą też jest, że jest to wspaniałe miasto do życia i że jest całkiem sporo bogatych ludzi, którzy je lubią. Tak, tak, tak. Po trzykroć tak, ale na Boga… przecież żadna bańka na nieruchomościach nie trwa wiecznie, a gdy wszyscy wokoło zgadzają się, że tak będzie, zazwyczaj zbliża się ona ku końcowi.
Być można potrwa to trochę dłużej, być może jest tak, jak mówi mi jeden z moich przyjaciół bankierów (ładnych masz przyjaciół – tłumacz; przyjaciół się nie wybiera – autor) już zaczyna się chwiać. Inny znowu mówi, że dopiero zaczyna rosnąć. Któż to wie?
Gdy jednak kupujący są w stanie zrobić dosłownie wszystko, aby osiągnąć cel, myśląc, że złapali Pana Boga za nogi, zaczyna wzbudzać to mój niepokój. Ci piewcy wiecznego bumu powinni sobie przypomnieć bańkę w Los Angeles w West Hollywood. Szkoda mi tylko tych ludzi, którzy w pogoni za własnym marzeniem skończą koszmarem. Cóż… takie jest brutalne życie. Jedno jest pewne – to nie pierwsza i nie ostatnia bańka na nieruchomościach.http://www.nytimes.com/1984/12/08/opinion/the-day-los-angeles-s-bubble-burst.html
Bańka w Nowym Yorku pękła pod koniec lat 80. w tym samym czasie pękła w Toronto, wcześniej w LA, a później w całym USA, Irlandii, Hiszpanii (gdzie zresztą nie podniosła się do tej pory i wielu innych krajach pod rożnymi szerokościami geograficznymi i na przestrzeni rożnych czasów).
O bańkach mieszkaniowych pisaliśmy swego czasu w tym artykule:
Oczywiście można powiedzieć, że teraz w Polsce nie ma bańki i że nie może pęknąć coś, co nie istnieje. Tyle że czytając powyższy artykuł, przypominają się najlepsze czasy niezapomnianych piewców wiecznych wzrostów – Marka W. i jego kolegi dr Grząbki (chłopaki, jak tam u nas z tym Madrytem? ;) Po wzrostach o 200-300% w latach 2004-2007 przyszedł lekki spadek w okolicach 2009 roku, ale nadal nie jest to przekłucie bańki (cóż to jest spadek o 15, czy nawet 20%, który nie wystąpił nawet we wszystkich największych miastach?). Duża w tym zasługa rządowych programów “pomocowych” (zwłaszcza RnS), które zdołały utrzymać rynek “na chodzie” w najtrudniejszym momencie. Ale najważniejsze było oczywiście obniżenie stóp procentowych do historycznie niskich poziomów, które pozwoliło przedłużyć obecność na rynku kredytowych kamikaze (jak inaczej nazwać kogoś, kto “dostając” kredyt z banku “na styku zdolności” uważa, że złapał Pana Boga za nogi?). Ale i tacy szaleńcy powoli się kończą, a ich ostateczna eksterminacja nastąpi przy pierwszym zauważalnym wzroście stóp.
W końcu sytuacja, w której normalnego człowieka nie stać na normalne mieszkanie, gdzie deweloperzy sprzedają mieszkania za 2.5-krotność kosztów budowy, a ludzie na przykładowym Żoliborzu wystawiają 3-pokoje w standardzie babciowym, w 80-letniej kamienicy, za 650 tysięcy, nie będzie trwała wiecznie. Tak, jak wiecznie nie trwała żadna inna wcześniejsza bańka. U nas też sytuację mają uratować Ukraińcy (zarabiający mniej niż Polacy), czy inni “inwestorzy” (zarabiający porażające 3% na wynajmie), ale z (w miarę wolnym) rynkiem nie da się wygrać – nikt nie zdołał zatrzymać gigantycznych wzrostów cen i nikt nie zatrzyma ich spadku. Jeśli oczywiście ktoś podziela nasze zdanie, że aktualnie jest drogo. Dużo za drogo.
9
Dodaj komentarz
Musisz być Zalogowany aby wysłać komentarz
Musisz być Zalogowany aby wysłać komentarz
Dokładnie w stanach można zostawić mieszkanie i hipoteke i mieć wszystko w pompie, u nas to jest niemożliwe.
Ale ja przestałem się przejmować tym co wszyscy gadają i piszą, oprócz tego co pisał wdomachzbetonu, w sensie że metr mieszkania powinien kosztować tyle ile wynosi średna pensja w regionie. Metr mieszkania nie staniał do średniej pensji, a i ona tez nie urosła do średniej ceny metra w dużym mieście w polsce. Więc zmieniłem tylko to na co ja mam wpływ, a więc doszedłem do poziomu pensji odpowiadającej kosztowi jednego metra :D
Masz racje, że takie prawo nie obowiązuje w całych Stanach.
“Porzucenie kredytu hipotecznego jest racjonalnym rozwiązaniem tylko w stanach, w których obowiązuje prawo umożliwiające udzielanie tzw. non-recourse mortgage, czyli bez prawa regresu (m.in. w Kalifornii, Arizonie, Północnej Karolinie). ”
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Oddac-klucze-pozbyc-sie-kredytu-czy-w-Polsce-byliby-chetni-2824012.html
Mogę się mylić, ale przez ostatnie lata w Polsce ceny mieszkań były kształtowane przez zdolność kredytową kupujących i rządowe programy pomocowe. A banki tak wyliczały zdolność żeby jak najwięcej ludzi wzięło kredyty. Bo co po nastrojach (potrzebą posiadania własnego M.) gdy jest się gołodupcem, któremu nikt rozsądny nie pożyczy pieniędzy.
Ważniejszy jest bilans kupno nieruchomości do wynajmu. Programy pomocowe mają wpływ tylko na nieruchomości na obrzeżach, bo jakoś w centrum Gdańska ceny 7000-8000 to średnia w nowych inwestycjach, a żadnej dopłaty do nich nie dostaniesz.
“A banki tak wyliczały zdolność żeby jak najwięcej ludzi wzięło kredyty. ” ponieważ całe ryzyko jest po stronie kredytobiorcy, ponieważ jeśli nieruchomości stanieją musi oddać wartość kredytu.
Mityczni “gołodupcy”, których nie stać na kredyt? W Gdańsku tańszy jest kredyt niż wynajem nieruchomości.
Skoro nie dostałeś kredytu to znaczy, że zarabiasz zbyt mało by kupić TĄ nieruchomość, którą chciałeś. Szukaj tańszej nieruchomości lub zmień pracę.
Właśnie szukam mieszkania w Gdańsku i oglądałem parę, to masz informację z pierwszej ręki. To co się nie sprzedało, to najgorsze mieszkania. Z oknem na wysokości chodnika, strasznym rozmieszczeniem, z murem za oknem i ceną taką jakby miały złote klamki, a i tak się sprzedadzą jak cena spadnie o 10%. Jeśli chodzi o nieruchomości to ceny spadną, ale w małych miastach, skąd ludzie uciekają. W dużych miastach spodziewam się spadku do 20% na obrzeżach po wygaszeniu MDM. W centrum dużych miast spadki będą powolne, szybsze jeśli doliczymy inflację.
“Szukaj tańszej nieruchomości lub zmień pracę.” Albo wyjedź za granicę? Przypadkiem nie masz na nazwisko Komorowski? :-)
A teraz na serio… Jakbym miał dać pół bańki za mieszkanie (nie ważne, czy w Gdańsku) to bym wolał wybudować dom. A jeśli bym miał dać pół bańki za mieszkanie w Gdańsku to bym wolał kupić, np. w Pruszczu Gdański.
“„Szukaj tańszej nieruchomości lub zmień pracę.” Albo wyjedź za granicę? Przypadkiem nie masz na nazwisko Komorowski? :-)”
Dobrze skojarzyłeś, więc nie bierz tego zbyt na serio :)
Każdy jest inny. Jeden wybuduje dom i poświeci 2 godziny dziennie na dojazdy (ziemia w okolicach Gdańska to 200+ za metr), drugi kupi kawalerką przy Długiej, inny poczeka aż ceny spadną. Teraz mieszkam na obrzeżach i dojazdy mnie dobijają dlatego jestem skłony dołożyć by nie musieć dojeżdżać.
Podsumował bym tak. Tak jak różni są ludzie, tak różne są rynki nieruchomości i ceny będą się różnie na nich kształtowały.
Chwilowo może i tak, ale przez lata na które brany jest kredyt już nie koniecznie. Przekonali się o tym dotkliwie posiadacze kredytów we frankach, dla których opłacało się płacić po >10000 za m2, bo stosunek raty do wynajmu był korzystniejszy :)
I teraz stosunek raty do wynajmu nie jest korzystniejszy? Nie liczyłem dokładnie, ale znajomi którzy mają kredyty we frankach nie narzekają, oczywiście do oddania mają sporo, ale rata jest co najwyżej taka jaką mieliby, gdyby wzieli kredyt w złotówkach (oczywiście znaczenie ma tu, w którym dokładnie momencie wzieło się kredyt).
Poza tym kredyty we frankach nie są już udzielane, więć średni argument dla kogoś, kto rozważa teraz wzięcie kredytu w złotówkach.
To sprawdź jak procent kredytów jest zagrożony, pomimo że frank kosztuje dużo więcej. Ludzie prędzej pójdą na 2 etat, niż oddadzą mieszkanie bankowi i zostaną z długiem. To nie USA gdzie oddajesz klucze i nic Ciebie nie interesuje.
I to dopiero pokazuje ten chory system, który działa w Polsce. Na własne życzenie zostajesz niewolnikiem banku, często dożywotnio. Twoje pieniądze zamiast krążyć w naszej gospodarce są wytransferowywane przez filie zagranicznych banków.
Oczywiście są tacy, ktorzy jeżdżą metrem zamiast swoim BMW 530, ale czy to jest większość? Wszystko zależy, jak jest komu wygodniej. Nam sie wydaje, że wygodniej jest generalnie beemka (przynajmniej dla nas, chociaż nie mamy beemki ;) jednak są okoliczności, kiedy będzie inaczej (np. Codzienne problemy z parkowaniem). Tak, czy inaczej, ludzie lubią wygodę i jeśli ich stać, to z tej wygody korzystają. Stąd nasz wniosek, że przy pewnym poziomie dochodów bliskość do metra to czesto kwestia drugorzedna.
To ciekawe, że ludzie są skłonni płacić znacznie więcej za mieszkania przy metrze. Wg Twojej teorii lepiej było by kupić chatę na Białołęce i jeździć do pracy (jak twierdzisz wygodniej) swoim BMW (za różnicę w cenach mieszkań zapewne można je spokojnie kupić).
Ja w skrócie dorzucę coś od siebie na trochę inny temat, ale bliski.
Deweloper sprzedaje nowe mieszkanie w cenie X. Rzeczoznawca wycenia nieruchomość na kwotę X+7kPLN. Bank we wniosku kredytowym podaje kwotę mieszkania X-34kPLN. Pytanie dlaczego to robi? Jeden z powodów jest taki żeby wbić klienta powyżej 50% LtV. Zaniżenie wartości nieruch. powoduje wyższą marżę. Inny powód, może nieruchy nie są tyle warte. Uważajcie na praktyki banków.
Ciekawe jak rozwinie sie sytuacja po zakonczeniu mdm w tym roku.
Jesli ktos jeszcze zdecyduje sie na mieszkania+doplata w 2018 tez raczej ma spory handicap w postaci doplaty+zysku na mniejszych odsetkach od kredytu.
W przypadku singla/rodziny z dzieckiem daje to ~10-15% zapasu.
Raczej szkoda czasu na dywagacje o spadkach – musiloby byc kilka bardzo slabych lat na rynku zeby zniwelowac ta doplate. W tym czasie mozna korzystac z zycia i mieszkania :)
Czyżby Bartuś T. zawitał na bloga? :-)
Po każdej bańce ceny po jakimś czasie wracają do realnych poziomów. U nas rekordowo niskie stopy pozwoliły na pewien czas zatrzymać spadki. Czas stabilizacji się kończy i pojawia się coraz więcej artykułów próbujących przewidzieć czas powrotu spadków cen w polskiej mieszkaniówce np. https://rynekpierwotny.pl/wiadomosci-mieszkaniowe/czy-czeka-nas-tapniecie-cen-mieszkan-w-2017-roku/8154/. Czas pokaże jak rynek zachowa się w 2018 ale ogromna podaż połączona ze spadkiem popytu i zalaniem rynku mieszkaniami, które się sprzedały przez ostatnie 2 lata, może stanowić nie lada problem dla deweloperów (bez obniżek się nie objedzie)
Jeżeli chodzi o dostępność mieszkań to według raportu ze strony http://www.amron.pl/strona.php?tytul=analizy-i-publikacje “PRZYSTĘPNOŚĆ CEN NIERUCHOMOŚCI MIESZKANIOWYCH” 5 najdroższych rynków w Polsce report kwalifikuje jako drastycznie niedostępne. Nasuwa się pytanie – Jak w obliczu dramatycznej demografii oraz ciągłemu przyrostowi ilości mieszkań ten chory stosunek niedostępności ma się utrzymać?
Drastycznie niedostepne?
To chyba przesada, gdyby tak bylo nie byloby ciaglych rekordow sprzedazy.
A patrzac np na ceny mieszkan np w Szangchaju, Londynie, Paryzu to W-wa wypada calkiem niezle biorac pod uwage zarobki i dostepne metraze srednio na rodzine.
jesli wierzyć temu obrazkowi to nieruchomosci za meter kwadratowy(square meter) są tańsze w chicago
zwróć uwage na notes pod spodem
Te statystyki wygladaja dobrze na papierze. Polecam wycieczke do 1 z deweloperow w w-ie. Zobaczysz kolejki w ciekawszych lokalizacjach.
Poza tym jesli np jakas firma sprzedaje 8 mieszkan/dzien majac w ofercie ceny od ~5k-9k/m2 to chyba szybko ta hossa nie skonczy sie i raczej bedzie stagnacja – tak jak jest od paru lat niz spadek. Ostatnie dane o PKB powyzej 3% i rosnacych wynagrodzeniach tez nie sa prospadkowe.
Fajnie sobie poczytać o historycznych bańkach, to poprawia samopoczucie, że dotknęło to innych, nie nas, w domyśle my jesteśmy na to za cwani. Ale niestety całe przekleństwo takowych baniek polega na tym że nie można ich przewidzieć, i szkodliwe decyzje podejmuje zarówno ten który ciągle je gorączkowo zwiduje jak i ten który wystąpienie tego zjawiska lekceważy. W Polsce, po pęknięciu bańki na nieruchomościach koło 2007 roku, ceny nie rosną, cyfry w przybliżeniu utrzymują się, czyli w wyniku inflacji stale spadają. Autorze, co to za bańka w której ceny spadają?
Beznadziejny wpis, a to dlatego, że autor nie jest w stanie określić przyczyny tego stanu rzeczy.
Powod jest tu:
Przy niskich stopach procentowych ceny nieruchomosci dynamicznie rosna, czasem tworzac banki spekulacyjne. Gdy stopy ida w gore finansowanie kredytow znika, nikogo nie stac na placenie wysokich rat za mieszkanie, popyt spada a ceny wraz z nim.
Przewiduje, ze w najblizszych latach stopy procentowe pojda w Polsce do gory, wobec czego ceny mieszkan gwaltownie spadna.
Jest nowy raport GUS.
http://stat.gov.pl/download/gfx/portalinformacyjny/pl/defaultaktualnosci/5478/5/64/1/budownictwo_mieszkaniowe_-_marzec_2017.pdf
Deweloperzy dalej idą jak burza :)
Przez pierwsze 3 miesiące 2017 w stosunku do 2016 mamy u deweloperów :
Mieszkania oddane do użytkowania – wzrost 9,4%
Mieszkania, których budowę rozpoczęto – wzrost 41,5%
Mieszkania, na których budowę wydano pozwolenia – wzrost 54,8%
A to wszystko, kiedy za rogiem widać zmianę koniunktury. Nie pozostaje nic tylko kibicować!!!!
Nie wiem, gdzie dokładnie czytałeś i co, ale nie przypominam sobie żeby ktoś tutaj pisał, że do redukcji cen dojdzie “już za chwilę.” Dla mnie najwcześniejsze wyraźne zmiany w cenach w dół są możliwe w latach 2018-2020, i o ile nie wyląduje jakiś czarny łabędź, to będą zmiany wciąż jeszcze delikatne.
Natomiast jeśli wyląduje, to może dojść do silnego krachu. W żadnym scenariuszu nie widzę za to wzrostów powyżej inflacji.
http://wdomachzbetonu.blogspot.com/2013/09/11-powodow-dla-ktorych-ceny-mieszkan.html
“11 powodów, dla których ceny mieszkań spadną… i kilka powodów, dla których nie spadną tak szybko” Taki to byl wpis w 2013. Polecam lekture.
Mozna dalej czekac kolejne 2-3 lata, co kto lubi ;)
Szukac konkretnych wpisow nie chce mi sie – wystarczy poczytac artykuly jeszcze pod starym adresem: http://wdomachzbetonu.blogspot.com
Ogolny wydzwiek bloga to bardziej spadki niz wzrosty.
Napisales, ze zmiany cen najwczesniej w 2018-2020. To tak jak swego czasu pisano w 2014, ze w 2017 beda spadki ;)
Wiekszosc chyba tu nie liczy specjalnie na wzrosty powyzej inflacji – takich tez nie daje lokata – roznica jest taka ze w mieszkaniu mieszkasz i caly czas z niego korzystasz zamiast czekac na czarnego labedzia czy inny krach ;)
Też mi się tak wydaje.
Dodam jeszcze, że jeżeli trend wydarzeń na tzw. “zachodzie” się nie zmieni, a kraje V4 utrzymają swoje stanowisko względem przyjmowania u siebie dzikich hord z połowy Azji i Afryki, to można się spodziewać, że za miejscem dla siebie zaczną się tutaj rozglądać również ludzie z zagranicy; nasz region ma coraz lepszą prasę (praktycznie wszędzie, poza skrajną lewicą i jej mediami). Tam się z roku na rok robi coraz bardziej nieciekawie. To z kolei może trochę wesprzeć ceny.
Gdzie widzisz ta zmiane koniunktury skoro dane sa bardzo dobre?:)
Nieruchomosci zwykle szybko nie reaguja na zmiany w gospodarce – jesli nie bedzie jakiegos wielkiego krachu i moze sie skonczyc co najmniej kilkoma albo wiecej latami oczekiwania na spadki.
Te argumenty to jakieś żarty? Wyjazd Ukrainców? Mniej mitycznych inwestorów?
O stopach to już czytam na tym blogu od paru lat, że już są za rogiem i obniżą ceny mieszkań, czas mija a ceny rosną. Jeśli MDM miałby takie znaczenie, to czemu mieszkania w centrach, gdzie MDM nie ma zastosowania mają się tak dobrze i ich ceny rosną (na pewno rosną w Trójmieście, nie śledzę dokładnie innych aglomeracji).
Jeśli miałaby być zmiana koniunktury, na przełomie 2017/2018 (czyli w bliskej przyszłości), to już by było widać tego sygnały w raporcie NBP.
Zmiana koniunktury wcale nie oznacza kryzysu a jedynie spowolnienie. Spowolnienie nie musi oznaczać krachu na rynku nieruchomości ale np. co najwyżej lekki wzrost liczby niesprzedanych mieszkań. Może to spowodować korektę cen, no ale przecież zgodnie z cyklem koniunkturalnym, niedługo znów nastąpi wzrost a deweloperzy mogą być w stanie przeczekać gorszy okres.
Kupilem juz. Czekalem kilka lat z zakupem wierzac w spadki, ktore specjalnie wielkie nie byly. Ceny moga spasc, jak wielu innych rzeczy. Z tym, ze mieszkanie jest niezbedne do zycia, a zycia trzeba korzystac bo czas jest cenniejszy niz pieniadze.
Mdm daje ~10-15% zapasu na ewentualne spadki.
Prezes banku kanady nie gwarantuje spadku, a wszelkie teorie o spadkach sa fajne gdy jestes singlem. Jesli mam placic 3k za wynajem to wole kupic i placic 1.5-2k.
z drugiej strony jeśli trafia się na takie wiadomości, można by zwątpic w fundamenty i pomysleć, że jednak stolicy cenny sie utrzymają
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Bank-JPMorgan-Chase-moze-otworzyc-centrum-uslug-administracyjnych-w-Warszawie-3684810.html
przeciez to jest typowe centrum outsourcingowe jakich w polsce pelno, swoje centra maja RBS, Unicredit, Citi, NY Mellon, UBS, CS … wszystkie robia ta sama malpia robote i nie roznia sie prawie niczym od call center i poza kilkoma menagerami przyslanymi z centrali reszta zarabia 5k brutto + multisport
gdzie 5k to bierze facet od glazury za jedna fuche, a i tak terminy ma na wrzesien
Skąd ta pogarda? Rozumiem, że w takim razie każdy powinien kłaść te glazurę? Dziwnym trafem ojcowie kładący te glazurę z reguły naciskają, aby dzieci szły na studia i wybrały lżejszą biurową pracę, aby w przeciwieństwie do swoich ojców, nie miały problemów ze zdrowiem często już w wieku 50 kilka lat… Mówię na podstawie własnych doświadczeń. Popytaj spawaczy, glazurników, ogólnie budowlańców po 50 czy takiej przyszłości chcieliby dla własnych dzieci.
Wogole to strach z domu wychodzic bo tyle wypadkow sie dzieje ;)
Dosyć fajny wywiad JAK NEGOCJOWAĆ KUPNO MIESZKANIA. Generalnie dużo przydatnej wiedzy do negocjacji transakcji (nie tylko mieszkań). Polecam obejrzeć całość na pewno w przyszłości zaprocentuje.
https://youtu.be/KTo9csprrr4
Myślę, że warto zapoznać się z tekstem z linka. Taka tam wspominka o mitologizowanej LOKALIZACJI, LOKALIZACJI oraz LOKALIZACJI:
http://www.bogaty.men/cala-prawda-o-nie-ruszajacych-sie-mosciach-cz-i-cena-pieniadza/
Ukazała się 2 część tekstu. http://www.bogaty.men/cala-prawda-o-nie-ruszajacych-sie-mosciach-cz-ii-demografia-i-polityka/
Ważny cytat : “Nie ważne ile zaoszczędzisz na wynajmie. Ważne jest jaka będzie wycena nieruchomości na koniec okresu spłat, bo jak wycena finalna będzie 50% oryginału, to oznaczać to może, że straciłeś 50 % plus odsetki 🙂”
Też racja
Czy po lekturze tekstu z linka ktoś jeszcze będzie miał wątpliwości ze to lokalizacja jest najważniejsza ? :)
proszę: https://stooq.pl/n/?f=1178012
Przeciw spadkom w najblizszym czasie przemawiaja:
– rosnace wynagrodzenia
– spadajace bezrobocie
– coraz lepsze wyniki firm, inwestycje
Patrzac po danych deweloperow i bankow wszystko wyglada bardzo stabilnie wiec nie wiem jak jeszcze mozna wierzyc w jakies wielkie spadki?
Dla kazdego polecam wizyte w biurze sprzedazy ciekawszych inwestycji zeby zobaczyc ilu jest chetnych :)
Jeszcze taka ciekawostka odnosnie sprzedazy jednego z deweloperow w W-ie.
Jest sobie blok ~20 mieszkan. Oddanie 10-2018. Liczba sprzedanych na teraz mieszkan na stronie ~10.
niestety racja, ostatnio sprawdzalem inwestycje browary warszawskie – centrum ceny 10k+ , jeszcze nie wbili szpadla pod drugi etap a polowy mieszkan nie ma O_O
pierwszy etap dopiero wylane fundamenty i wyprzedany
terminy tez 2019
tyle lat juz sie to ciagnie ze zastanawiam skad sie biora Ci ludzie ;) , co roku sobie mysle ze kiedys to sie musi skonczyc i co roku jestem zaskoczony
ja jednak planuje dopiero przyszly rok
nie rozumiem tego minusowania, przeciez tylko stwierdzilem fakt
pozatym ta inwestycja jest w scislym centrum warszawy, jesli ktos chce mieszkan w nowym budownictwie w samym centrum to wielkiego wyboru nie ma, i do takich ludzi ta oferta jest skierowana
a w wawie akurat ludzi zamoznych nie brakuje wiec sie sprzedaja
a ilosc dzialek w centrum pod nowe inwestycje na pewno sie nie powiekszy
W moim przypadku chodzilo o inwestycje na Targowku.
Co ciekawe obserwowalem tez zoliborz artystyczny i tam mieszkania tez szybko schodza – a ceny ~8k/m2. Mozna liczyc na spadki i wierzyc w to.
Tylko wyglada to tak jak wczesniej ktos napisal, ze ceny nie spadaja dramatycznie od lat a raczej stoja w miejscu lub jest maly spadek ale rosna wynagrodzenia.
Po prostu malo sie buduje, a jest duzy popyt nawet po takich cenach ..
Jeszcze w temacie szybkiego znikania mieszkań w Warszawie… Dawno temu czytałem, że w czasie boomu mieszkaniowego 30% lokali było kupowanych przez spekulantów. Jak jest teraz? Ciężko stwierdzić. Pewne jest, że takie praktyki nadal są stosowane. Sam znalazłem takie ogłoszenia na pewnym portalu. Mieszkania zniknęły ze strony inwestora, a zaraz później były wystawione przez prywatną osobę, w stanie deweloperskim i droższe o jakieś 20% niż chciał deweloper. Wisiały tam długo, chyba nadal pojawiają się co jakiś czas. Także Panowie szukajcie, a może gdzieś znajdziecie do odkupienia te dziury w ziemi :-)
Z moich obserwacji wynika, że niektóre mieszkania sprzedawane są 2 razy. Po 2 ostatnich mocnych kwartałach część mieszkań wróciło do oferty. Tak samo liczy REAS jako sprzedane mieszkania zarezerwowane. Pamiętajcie także, że te sprzedane mieszkania to nie giną w jakiejś czarnej dziurze ale prędzej czy później trafią na rynek powiększając zasób mieszkaniowy. Jeżeli nie dołączą do mieszkań do wynajęcia, to osoby które je kupiły zwolnią mieszkania, które aktualnie wynajmują. Należy się cieszyć, że się tyle sprzedaje :), bo w okresie spowolnienia mieszkań na wynajem będzie przybywać a chętnych na kupno ubywać.
purchase viagra
WALCOME
generic viagra cost
WALCOME
generic viagra fast shipping
WALCOME
buy viagra
WALCOME
sildenafil citrate
WALCOME
generic cialis
WALCOME
cialis generic
WALCOME
sildenafil
WALCOME
viagra
WALCOME
generic viagra
WALCOME
levitra dosage
levitra 20 mg 12 past who is online – levitra 20mg dosage private message – levitra 10mg tablets announcements
viagra online
WALCOME
cialis cost
cialis for sale in turkey – cialis online overnight hot thread with no new posts – cialis 20mg review joined
anti coronavirus drugs
coronavirus real death toll – chloroquine phosphate 250mg – coronavirus places infected
viagra 100mg
cialis dongguk – cialis total posts – cialis dosage options
buy tadalafil
tadalafil
cialis prices
cialis generic
buy viagra online
viagra cheap
viagra prices
viagra cheap
viagra price
viagra without prescription
viagra alternative
viagra dosage
order viagra today
london drugs viagra
cialis 200mg
cialis without prescription in canada
viagra brand 50mg
viagra effects on women
cialis price costco
how long does cialis 10mg last
cialis without prescription in canada
cialis coupon online
cheap viagra online australia
viagra casero
how to avoid the headache side effect with viagra
WALCOME
can you buy viagra over the counter in canada
generic viagra available in usa
free trial pills
WALCOME
cialis viagra online
WALCOME
pfizer viagra cheap
generic viagra vs
cost of viagra tablets in india
viagra soft flavoured
cialis logo
how long does cialis take to work
generic names for viagra
buy viagra from china
viagra mfg
buy viagra boots
how much does viagra cost in mexico
viagra pics
viagra 25mg
what does generic viagra look like
cialis 10mg daily
buy cialis no script
best buy generic viagra
buy viagra generic canada without prescription
can i buy viagra otc in canada
can u buy viagra without a script
buy cialis onlihne
generic viagra and cialis online forum reviews
mexico viagra
genuine pfizer viagra drug
buy viagra with no prescription
viagra generico online contrassegno